środa, 19 sierpnia 2015

Rozdział I

-Nie masz prawa mówić mi co mam robić! Mam już 16 lat i decyduję o sobie! - wrzasnęłam, po czym wzięłam kurtkę z wieszaka i wybiegłam z domu trzaskając drzwiami najmocniej jak potrafiłam. Usłyszałam jeszcze tylko głośne ‘’Agata!’’. Kiedy zamknęłam furtkę i znalazłam się na chodniku przed domem, zasuwałam kurtkę. Mama patrzyła przez okno i coś krzyczała, na co ja zareagowałam wyprostowaniem środkowego palca.
Rodzice nigdy mnie nie rozumieli. Zawsze patrzyli przez pryzmat mojego starszego brata kujona. Był ideałem, w przeciwieństwie do mnie nigdy nie miał żadnych problemów. Mimo różnic, które powinny nas dzielić, kochałam go. Był wyrozumiały i często mi pomagał, nigdy nie naskarżył rodzicom. To prawda, zdarzało się, że się kłóciliśmy, ale u rodzeństwa to jest normalne. W końcu nie da się wiecznie żyć w zgodzie z innymi.
Z mamą tym razem pokłóciłam się o imprezę, na którą nie chciała mnie puścić. Jednak ojca nie było, więc nie było trudno uciec. Tfu, ‘’uciec’’... Przecież widziała jak wychodziłam. 
W ciemności zobaczyłam światło i od razu poznałam dźwięk motocyklu mojego chłopaka. Zatrzymał się obok mnie, usiadłam, przytulając się do niego. Adam spojrzał na minie znaczącym wzrokiem. Przewróciłam tylko oczami i założyłam kask, który mi podał. Rodzice nie rozumieli, że wygląd nie świadczy o człowieku. Mimo tego, że miał kolczyki na twarzy i tatuaże, bardzo mnie kochał i się o mnie troszczył. No, ale mama wie lepiej. Kiedy przejeżdżaliśmy obok mojego domu, zobaczyłam mamę. Adam zwolnił trochę, pomachał mamie, po czym przyspieszył tak bardzo, że nawet się nie obejrzałam, a mojego domu nie było już widać. Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w plecy ukochanego.

Dojechaliśmy na miejsce. Zdziwiłam się trochę, bo staliśmy przed opuszczoną fabryką. Nie było tu nikogo (oprócz młodzieży i poszukiwaczy zjawisk paranormalnych) od jakichś 20 lat. Dziadek opowiadał mi, że powodem zamknięcia fabryki był brak pieniędzy na naprawienie barierek przy jakimś kotle, w którym topiono metale w wysokich temperaturach. Ponadto, podobno co miesiąc, tego samego dnia, o tej samej godzinie ktoś wpadał do tego kotła. Do tego jednego. Ludzie wtedy byli naiwni i wierzyli w klątwy i takie tam, więc się przestraszyli i zamknęli fabrykę.
-To tutaj ma być ta impreza? Przecież tu nawet nie ma prądu… - powiedziałam zdejmując kask.
-Nie będzie potrzebny, kochanie. - odpowiedział mi z uśmiechem na ustach Adam, po czym wziął mnie za rękę i pociągnął do środka.
W fabryce było strasznie ciemno, więc włączył latarkę w telefonie. Przysunęłam się do niego. Nie wierzyłam w duchy ani inne dziwne zjawiska, ale jednak ten budynek przyprawiał mnie o dreszcze. Weszliśmy po schodach. Na górze była tabliczka z napisem ‘’UWAGA! brak barierek’’ na której był wyryty pentagram. Zobaczyłam nagle wielki kocioł, w którym była drabinka. Adam uśmiechnął się do mnie i widząc, że się boję, przytulił mnie.
-Schodzimy, Aggy. - powiedział z uśmiechem na ustach. Spojrzałam na niego jak na idiotę, ale machnął ostentacyjnie ręką dając mi do zrozumienia, że mam schodzić. Westchnęłam i wykonałam jego polecenie.
-Barierek nie ma, ale drabina trzyma się świetnie… - stwierdziłam, kiedy byliśmy już na dole. Odwróciłam się i zobaczyłam grupę ludzi, którzy z zaciekawieniem oglądali zaschnięte resztki metalu. Wśród nich rozpoznałam Kingę, moją przyjaciółkę. Podbiegła do mnie i radośnie mnie przytuliła. Była moim przeciwieństwem, chociaż miałyśmy kilka wspólnych cech. Obie byłyśmy emo, obie miałyśmy włosy w odważnym kolorze i rozumiałyśmy się bez słów. Jednak moja grzywa była koloru pastelowego błękitu z domieszką szarości, a jej jaskraworóżowa. Poza tym ona była niezwykle energiczna i optymistycznie nastawiona do wszystkiego. Czasami wręcz infantylna. Ja natomiast, jako wieczna pesymistka, byłam oschła i poważna. Tylko czasami się śmiałam, ale moje nietypowe poczucie humoru sprawia, że najczęściej z rzeczy, które innych nie śmieszyły. Okazywałam uczucia tylko wtedy, kiedy miałam na to ochotę. Poza tym twardo stąpałam po ziemi, pomijając momenty, kiedy byłam w samotności i mogłam sobie pozwolić na bujanie w obłokach.
-Więc nasza sceptyczna Agatka będzie z nami wywoływała duchy, tak, Adasiu? - pisnęła, szczerząc się od ucha do ucha. Przy niej zawsze poprawiał mi się humor, właśnie przez to pozytywne nastawienie.
-Duchów? Adam, w co ty mnie znowu wciągnąłeś…? - spojrzałam na niego zniechęconym wzrokiem
-No nie! Nie wierzę! Aggy się boi? Nie mów mi, że przestraszyłaś się opuszczonej fabryki przy lesie. - roześmiał się Paweł. Chociaż byliśmy w jednej ‘’sekcie’’, przez co byliśmy zmuszeni być wobec siebie lojalni, niespecjalnie się lubiliśmy. No, ale miał podobne poczucie humoru co ja, więc zdarzało się nam żartować i drażnić się ze sobą. Relacja pomiędzy nami była niezwykle dziwna.
-Nie, ale widzę za to, że ty zachowujesz się bardzo nerwowo. Z tego co pamiętam, masz klaustrofobię, a ten kocioł dużą przestrzenią nie grzeszy. - odpowiedziałam mu z uśmiechem na ustach. Chłopak zmarszczył brwi i drapiąc się z tyłu głowy uśmiechnął się do mnie, po czym odszedł.
Podeszliśmy do reszty grupy. Śmiali się z czegoś.
-Yo. - powiedziałam, unosząc rękę.
-Siema! - odparło mi kilka osób. Jak się okazało, ktoś opowiadał, że w tym kotle umarło około 50 mężczyzn, zanim zdecydowano coś z tym zrobić. Kilku z nich było nawet w moim wieku. Kiedy wyobraziłam sobie, że tutaj, w roztopionym metalu, żywcem gotowali się ludzie, na moich rękach pojawiła się gęsia skórka.
-No dobra, w takim razie, ten, kto się boi, wypie*dala. Dawać świeczki i tablicę ouija. - powiedział chłopak, który najbardziej interesował się zjawiskami paranormalnymi, więc zazwyczaj prowadził takie zabawy.
-Ten, kto chce, może się tylko przyglądać. Powinno być kilka osób, które jakby co nie będą uczestniczyły w rytuale. Natomiast ten, kto się zmieści, żeby trzymać za szklankę, siada obok tabliczki.
Adam oczywiście zafascynowany pociągnął mnie za sobą, a że nie chciałam robić z siebie tchórza przed innymi, to nie protestowałam. Położyłam palec wskazujący na szklance i czekałam, aż to się wreszcie skończy.

*  *  *  

Hej :D
Oto pierwszy rozdział mojego opowiadania, mam nadzieję, że się spodoba. Mam akurat wenę na pisanie, więc stwierdziłam, że założę bloga. Podobno piszę dobrze, no, ale w końcu nie jestem zawodową pisarką, więc do ideału mi dużo brakuje. Tak jak każdy popełniam błędy, czasami większe, a czasami gorsze :P Jeżeli gdzieś trafi się literówka, błąd stylistyczny lub ortograficzny, to strasznie przepraszam.

Pozdrawiam :D

6 komentarzy:

  1. No, no ciekawe. Zgadzam się z poprzednim komentarzem masz talent :) Ciekawie piszesz ! A to ważne bo jeśli pisałabyś nudno to byłoby kiepsko. Zapraszam na bloga koleżanki: zayn-bad-boy.blogspot.com Zaczęła blog od nowa, ale zostaw komentarz :) Będę wpadać częściej

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawie... Ja również piszę opowiadania na swoim blogu. Może chcesz zajrzeć i poczytać (Jak na razie tylko jedno) ^^ Piszesz na tyle fajnie, że chyba polecę cię na swoim blogu. Jeżeli uznasz, że warto mnie również polecić to... wiesz... :) Jakbyś kiedyś chciała nawiązać współpracę, pisz. Powodzenia w rozwoju bloga ;)

    http://rudymtuszem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A i masz na blogu cudowną muzykę, szczególnie ujął mnie soundtrack z Martwej Ciszy *.* Nie jestem jedyny...

      Usuń
    2. Jestem zaszczycona :D Oczywiście odwiedziłam Twojego bloga i bardzo mi się podoba :3 a z propozycji współpracy na pewno kiedyś skorzystam :D

      Usuń