Wokół tabliczki usiadło 8 osób. Ja, Adam, Kinga, Patryk - prowadzący rytuał, Laura - siostra Pawła, Tomek - lider grupy i jakieś dwie nowe dziewczyny, które były przerażone i zafascynowane zarazem. Kojarzyłam je ze szkoły, były młodsze ode mnie. Dwa metry od nas siedziała grupa obserwujących nas osób. Jednak nigdzie nie mogłam znaleźć Pawła. Nie zdziwiło mnie to, widocznie stchórzył. Spojrzałam na tabliczkę, na której środku stała szklanka odwrócona do góry dnem. Była to dość duża, drewniana deska, z wypalonymi literami, cyframi, słowami ‘’Yes’’ i ‘’No’’ oraz ‘’Hell’’ i ‘’Heaven’’. Już kilka razy jej używaliśmy. Patryk kupił ją w jakimś sklepie ezoterycznym.
-Dobra. To teraz podstawowe zasady, jakby ktoś nie pamiętał albo ich jeszcze nie znał. - powiedział, patrząc na nowe - Przede wszystkim, to nie jest zabawa. Wszyscy muszą brać to na poważnie. Inaczej zmarli się zezłoszczą. Po drugie: wszyscy siedzą cicho. Pytania zadaję ja, Laura je zapisuje razem z odpowiedziami. Po trzecie, najważniejsze. Nikt nie opuszcza kręgu. Wszyscy, którzy trzymają szklankę, robią to, póki nie odeślę duchów. Ci, którzy nie biorą udziału w rytuale, interweniują tylko wtedy, kiedy będzie się działo coś naprawdę złego. A, zapomniałbym. Nikt nie przesuwa szklanki specjalnie. Macie tylko trzymać. Zrozumiano?
Wszyscy pokiwali głowami, a Patryk usiadł i zaczął rytuał. Przebiegał zupełnie jak w horrorach, najpierw się modliliśmy, potem Patryk kazał się skupić na ludziach, którzy umarli w tym miejscu, a po chwili zapytał, czy jest tam jakiś duch. Szklanka, ku mojemu zaskoczeniu, przesunęła się na ‘’yes’’. Patryk wyszczerzył zęby w pełnym podniecenia, szaleńczym uśmiechu. Wyglądał, jakby był poważnie stuknięty, trochę się nawet przestraszyłam. Wzięłam głęboki oddech i obserwowałam co się dzieje.
-Skąd do nas przychodzisz? - spytał chłopak. Laura skrupulatnie spisywała rozmowę na kartce.